poniedziałek, 23 stycznia 2012

Co by tu zrobić? czyli La Dolce Vita:-)

ach i co to był za film..
o bosze. i często tak. przyjeżdżam do domu wieczorem wcześniejszym lub późniejszym w zależności
od okoliczności i ilości popołudniowych zajęć
i nie wiem
za co się zabrać
ale zupełnie nie tak, że jak może myślicie
że tyle roboty czeka
zupełnie nic właściwie nie ma do roboty
tylko dylematy:
ugotować coś może? 
na zakupy wyskoczyć? 
ale jak na zakupy to jakie? 
spożywczo dom zaopatrzyć czy siebie w coś stosownego i pięknego, ale czy dla ducha czy ciała? 
ale czy mi się chce i czy mam siłę i czy sprawdziłam stan konta? 
napić się drinka, a może winka? (tu Maestro by trochę wkroczył chętnie i poograniczał to popijanie, ale co mi się przecież, a już szczególnie jemu stanie...:-)
a może zabrać się za risotto lub gulasz - tu jest wymówka dla otwarcia nowej butelki wina i nie ma zgryzot wówczas uśpionego i tak sumienia?
poczytać jakąś książkę, ale którą?
a może pismo?
a może tę weekendową matkę wyborczą.. nienapoczętą?, a może niedokończone obcasy?
a może zadzwonić?
a może film obejrzeć znów - tylko czy w kinie czy na kanapie? i czy komedię lepiej, czy dokumentalny czy znów jakiś dramat, a może któryś z nowych seriali:-)? 
a może coś napisać jeszcze, a może wstawić zdjęcia na bloga?
a może jednak po prostu zupa pomidorowa?
a może dziś znów jakaś fajna do nocy z nim rozmowa?
a może akurat dla odmiany położyć się wcześniej i wyspać?
a może i coś namalować lub stworzyć lub powymyślać?
no ale które? co robić? jak tu się zdecydować?:-)

o bosze. i niech tak mam jak najdłużej:-))

1 komentarz: