czwartek, 17 maja 2012

Zachwyty, objawienia czyli food for soul


zbieram z ostatnich dni
chcąc zachować/przechować
wpisuję jak do dzienniczka nocą:-)
kolekcjonować aby..?.

zachwyt nr 1:.. nie mogę odciągnąć się od powyższego "Caravanu"
osiągam dzienne rekordy w słuchaniu jednego utworu
nie wiem, co ta muzyka ze mną robi, ale robi coś bardzo:-)
w dodatku dzięki słuchaniu tego czuję, że jest wiele jeszcze takich utworów/dzieł/chwil, które wnikają głęboko, zostają, zostawiają z poczuciem dotknięcia piękna bez ani jednego pęknięcia..

chce się żyć..po prostu.. 
dzięki i też dla.. takich chwil połączenia z...wstawić dowolne/niepotrzebne skreślić
poza tym w lipcu Jej koncert i w szufladzie już bilety:-)



Kadr z filmu  Szczęście. Ziemia Obiecana
zachwyt nr. 2:
zupełnie przypadkowo, albo i nie całkiem, bo choć nie do końca planowany film, to jednak przecież celowo ten Festiwal odwiedzany od lat już chyba ośmiu albo nawet od zawsze, czyli od 9:-)
W tym roku jakoś czas też się rozciąga sprzyjająco na może nawet ponad 10 filmów możliwych do obejrzenia, a nie jak ostatnim razem w porywach do dwóch jedynie z poczuciem nienaoglądania się mocnym kończony.

Do rzeczy zachwytu wracając:
Na ekranie człowiek, (ukazujący swą pełną postać dopiero jednak w ostatnich minutach filmu), który postanawia przemierzyć na piechotę kawał Francji. Zajmuje mu to parę miesięcy. Ma ku tej podróży powody. Podaje je powoli. Dawkuje. Sam je rozsupłuje w trakcie drogi.
Wyrusza z francuskich Pirenejów. Zdąża nad morze. Z plecakiem. Nie do końca dobrze spakowanym. Zimą; (żeby uniknąć wakacjowiczów, turystów. - dowiadujemy się po czasie). I mówi w pewnym momencie: "na podróż nie można się przygotować. Człowiek się staje podróżnikiem w trakcie podróżowania".  Idzie, bo uległ wypadkowi. Samochód go potrącił. I przez to jego życie się bardzo zmieniło. Np. stracił zmysł węchu. Walczył prawdopodobnie długo o sprawne ciało. To.. gdzieś między wierszami.
Jak i nie bez powodu piechotą "bo obraził się na samochody", tak jak i nie bez celu i z sensem ta jego podróż. Spotkaniami z ludźmi wypełniona, drogą umożliwiającą konfrontację z ciałem i z własnymi myślami, owinięta pragnieniem poszukiwania szczęścia.
Najlepsza część filmu - spotkania z ludźmi, tymi, którzy go zapraszają, którzy przed kamerą w swoich domach, swoich życiach zasiedzeni pytani o to, co ich uszczęśliwia pokazują szeroką gamę ludzkiego poczucia, przeżywania lub nieprzeżywania szczęścia.
Te spotkania i ta podróż zmienia też bohatera. Wydaje się on być bliżej.. własnego szczęścia.
Widać, że jest szczęśliwy w ostatniej chwili swojej drogi docierając nad morze.
Czy będzie umiał to szczęście swoje zatrzymać i przenieść do miasta? - to dla mnie ciekawe pytanie..

urzekający film.

niesamowicie autentyczni ludzie, szczególnie Ci z francuskich prowincji..
(im bliżej miasta z autentycznością niestety jakoś gorzej.. z możliwością spotkań, kontaktu. to mocno dające do myślenia..w mieście nie ma potrzeby może zaprosić wędrowca do siebie do domu na herbatę, na rozmowę? - w mieście nie widać wędrowców?.- w mieście wędrowiec może niech idzie na herbatę do baru?)

piękne zdjęcia.

pozazdrościłam tej podróży, choć osobiście z pewnością nie wybrałabym się pieszo - przynajmniej autostopem!:-)

ciąg dalszy zachwytów wkrótce:-)


2 komentarze:

  1. Bo i jest się nad czym zachwycać!
    Miałam szczęście przeżyć namiastki takich podróży... ale rację masz niezbitą - nigdy nie zdarzyło się to w większym skupisku ludzi zwanym miastem!
    Jest odczuwalna tęsknota i ciekawość drugiego człowieka tam, gdzie ludzie nieprzestymulowani bodźcami pozostają...

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawa teza o przestymulowaniu miastem
    ale nie wiem..
    może po prostu nie ma jak w mieście wyłuskać kogoś obcego do rozmowy z tłumu
    nie ma sytuacji sprzyjających
    nie ma odpowiednich wzorów - bo niby jak nagle i kiedy zacząć rozmowę z obcym?
    a przecież miasta są największymi skupiskami samotnych ludzi..
    i to jest paradoks dla mnie
    stworzenie skupisk, które potencjalnie mają wszystko do umożliwienia kontaktu z ludźmi, a w praktyce ta obecność tylu obcych ludzi prowadzi do zamknięcia we własnych małych znajomościach i rodzinach..
    to jest ciekawe

    OdpowiedzUsuń