piątek, 29 czerwca 2012

W poszukiwaniu "rzymskiego poranka"

Inny Rzymski Poranek. Lipiec 2010.




Projekt malowanie domu mieszkalnego, podzielony na części. 
część 1. pomieszczenie 1. próba 3. frustracja. moja. ale do kieszeni ją powoli pakuję. i nowe podejście z entuzjazmem przyszykowuję. na jutro.

Maestro przysposobiony z racji wyszkolenia wydawałby się najwłaściwszym kierownikiem Projektu. tymczasem... Maestro wycofany na pozycje bramkowe dziś wyłożył kawa na ławę podejście swoje oraz się okopanie na pozycji. zdeterminowane w niej trwanie z dopiskiem/hasłem mnie uszczęśliwianie. cierpliwość jednak, przyznać Mu trzeba, odpowiednią, z nadwyżką nawet, zachowuje. wkurw mój znosząc, na klatę jednocześnie niebrawszy. 
przyglądając się z wyrozumiałością, bez cienia wyrzutu jakimś znienacka pojawiającym się tu i ówdzie przypadkowym różom na ścianach, wziętym przeze mnie we sklepie za beż:-), pozwalając je utknąć w miejscach nie mocno eksponowanych w ramach niemarnowania farby.
bramki pilnując jednak stanowczo i nie wychodząc na boisko dalej. bramka została mi obrazowo przedstawiona. nie strzelę zatem gola do swojego pola, gdyż funkcją Jego jest pilnowanie, coby kolory wybrane przeze mnie się trzymały kupy, czyli nie wskoczyły w stan gryzienia się wzajemnego. w ramach niegryzienia się wszystko mam dozwolone, co tylko wymyślę. przecież pięknie. myślę sobie. bo owszem. i "chłopak" zna się na rzeczy. przećwiczone to z nim mam. w sensie na kolorach. zestawach. barw. i co do czego pasuje. zatem wszystko jest pod odpowiednią kontrolą:-)

ale się wycofuje. On.
a
Ja natomiast miotam się w wyborach bez krzty wyobraźni przenoszącej kolor z próbników wielkości części pudełka zapałek na ścianę.:-( bez nawet najmniejszej takiej umiejętności:-( kolor to ja sobie umiem wybrać bluzki, sukienki, jak już ją zobaczę w sklepie. tyle.! 
oraz mam jeden kolor na jedną jedyną ścianę wybrany, gdyż zobaczony wcześniej w pełnej krasie na odpowiednio wielkiej połaci tynku.

w sukurs na szczęście przychodzi szanowne konsylium drogich koleżanek trafnie podpowiadających, pochylających się z uwagą i uwagami ważnymi, wnoszących swoje doświadczenia, zdjęcia swoje, a nawet przynoszących próbki w słoikach!

i jak już wizja dzięki konsylium się dopełnia, i pojawia się na ścianie przede mną ze słoika Obiektywnej  "rzymski poranek" napawając zachwytem, który koresponduje nawet z dzisiejszą moją bluzką, nomen omen, światełko w tunelu pojawia się spore.

jednak. tak łatwo to być nie może. bo rzymskiego poranka nie ma. jest nowa kampania Duluxowa, gdzie jest mowa o Kalkucie, Dalmacji, i Krecie, zero Rzymu nie tylko w nazwie ale i w barwach przypominającego. 
będąc w sklepie bluzkę przystawiam, na ciele ją mając, do każdego prawie wiaderka z farbą jak szalony poszukiwacz:-).. 
i jak nie było tak nie ma. ani nic w podobie. Maestro potakuje, że nie ma. wysuwa zbliżone propozycje, żadna nie jest jednak wystarczająco zbliżona, bo za zimne, za szare, za smutne, za jasne, za ciemne. nie to. nie to. ot. i zagwostka.
w dodatku nie ma nawet żadnego katalogu, co to go mogłabym wziąć do domu, poprzyklejać do ściany, zrobić kolaż, wytężyć wyobraźnię. nic.
obrażam się na sklep. i wychodzę.:-)

pozostaje mi z bluzką jutro zawędrować do innego sklepu i przystawiać ją do uzyskania podobieństwa najbardziej zbliżonego:-) albo.. zmiana koncepcji i rozpoczęcie poszukiwań na nowo.

P.S. jeśli ktoś coś przypadkiem wie o innej wersji "rzymskiego poranka" dostępnej od ręki, nie z mieszalnika, proszony jest o podzielenie się tą wiedzą!:-)


2 komentarze:

  1. No. I brak komentarzy. Nikt nie wie co z rzymskim porankiem. Niedługo będę przyjmowała wycieczki zwiedzających:)
    Mam nadzieję, że weekend przyniósł nowe rozwiązania?

    OdpowiedzUsuń
  2. bilety już możesz zacząć drukować:-)
    weekend poprowadził "pustynnym szlakiem"
    do odkrycia za pomocą wycinków z broszurki "aromatycznego kardamonu"
    w miejsce "rzymskiego poranka"

    oba pół tonu jaśniejsze od oryginałów - genialne!
    i malarzy mam zarezerwowanych od jutra - Młodego i M.:-)

    ale brak komentarzy i cisza na innych blogach - to musi ten upał..?

    OdpowiedzUsuń