czwartek, 27 czerwca 2013

Tęsknota za magicznością dziwnością się objawiać może

marzy mi się magiczność
spotkań i zdarzeń czasem, owszem
bez przesady, że wróżki, i te inne paranormalne kwestie
ale jakby się tak rzeczywistość ułożyła i wyłożyła wreszcie(sic!) tę formę, do ujęcia nawet chwilowo, to byłoby super, wiadomo:-)

tymczasem nic, czasem film, czasem książka, jak najbardziej przenosi w inne wymiary
ale "rzeczywistość skrzeczy", i się magicznie układać zazwyczaj nie chce niestety:-(

trudno.

tyle, że dziwnością oddaje za tęsknotę, pragnienia, by się działo:-)

dziś oddała tak, że się chyba aż poruszylam w posadach:-),
wściekłość mialam w kosmos, i zadziwienie jeszcze większe

bo jakże to tak
być może?...
że pracuję ponad  6 godzin nad dokumentem ważnym (kilkadziesiąt stron sobie liczącym)
przerabiam, wymyślam, kombinuję, mózg mi paruję
wracam do domu bardzo późną wieczorową porą po 11 godzinach pracy
by tylko już w dokumencie wypieszczonym uzupełnić spis treści
i co ja paczę? - ja paczę - że całej tej mojej pracy nie ma
zawieruszyła się w powietrzu///
:-(
a znam ja te historie o nie zapisywaniu plików, o zapisywaniu w opcji otwartego maila,
i nigdy, przenigdy tego nie uprawiam, nie robię, czujna jestem, skrupulatna, (to do potwierdzenia u tych, co mnie znają:-), że się nie zdarza, bom wyczulona, się nasłuchałam o opcjach gubienia, niezapisywania dokumentów,

ta wersja mnie nie dotyczy/nie dotyczyła dotychczas

jednak dziś właśnie 
się wydarzyła..
przepadł mi dokument, nad którym dzielnie w pocie czoła dzień prawie cały pracowałam..

i kompletnie nie rozumiem, jak to się mogło stać
kiedy wiem, i pamiętam, że plik zapisałam a potem zapisywałam zmiany skrupulatnie co najmniej co 15 minut,
ale się nie ostało nic
zupełnie

pojechałam do biura w trybie wieczorowym natychmiastowym
sprawdzić, czy może nie ten plik sobie przesłałam do domu (co też mi się nie zdarza)
ale i to nie to..
plik ten, co miał być, tyle, że bez zmian właściwych.

odrobiłam więc straty z godzin 6 dziennych w prawie 4 godziny nocne, dzięki pewno adrenalinie
a i zapamiętaniu tego, co tam wpisywałam,
ale nadal nadziwić się nie mogę, jak dziwny jest nie tylko świat, ale i plików istnienie..

i ze świadomością, że wykonałam dziś podwójnie kawał "dobrej", mało potrzebnej pewno dla świata roboty,
ale lokalnie koniecznej i pilnej,
i oraz z ogromnym zaangażowaniem, a na końcu - wieczorowo-nocną porą ze wściekłością i speedem,
spać się niniejszym położę:-), bo na nic innego już czasu mi nie starczyło.

i o żadnej magicznej opcji rzeczywistości myśleć chwilowo
nie zamierzam,
by nie kusić
złego:-)
do magicznego znikania plików i nie wiem czego tam jeszcze
się nie przyczyniać oby..



2 komentarze:

  1. myślę, że zawieruszył się w innym folderze .. czasem lepiej przespać problem a o poranku rozwiązanie prezentuje się samo .. czasem nie :^)
    słoneczne pozdrowienia :^)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takiej magii to i ja nie lubię ...

    OdpowiedzUsuń