sobota, 10 grudnia 2011

Na grypę i wszelkie wirusy - domowy rosół

Jako, że
co chwila
coś zawiewa, wirusy atakują, nie zostawiając nas w spokoju, jak już przejdą przez organizm jak wichura, i wydaje się, że to już koniec..
powracają ze zdwojoną siłą
a lekarze nic sensownego nie zapodają -
pozostają babcine domowe sposoby
zatem wypróbowujemy z zacięciem godnym tego, żebyśmy już dawno stanęli na nogi:-)
*kilkanaście herbatek dziennie - na zmianę z sokiem z malin, z cytryną, z miodem, z imbirem, ze wszystkim naraz
**cebulę i czosnek w dowolnych kombinacjach i sporych ilościach
oraz
***rosół na bazie sporej ilości kurczaka (kura albowiem nie do zdobycia - skąd dziś bierze się kurę??:-)
z włoszczyzną mrożoną Hortexu i kluseczkami powstaje w dwie godziny przy małym nakładzie pracy (chory nie ma siły stać przy kuchni zbyt długo, więc to potrawa też dobrze pomyślana na czas choroby), gdyż wrzuca się kurczaka do wody, gotuje go z jakimiś przyprawami co pod ręką - np. liściem laurowym, zielem angielskim, pieprzem ziarnistym, po półtorej godziny dodaje włoszczyznę, i na wszelki wypadek - (o zgrozo, i o niepamięci- dobrze, że ktoś tu (ukłony dla Pyzy btw) śledzi gotowania proces  - chory dodaje erzac, czyli kostkę Knorra, tj. rosół z kury, jako namiastkę kury, która nie do dostania:-))  gotuje dalej, zapomina, leży w łóżku, wstaje, a tam włoszczyzna rozgotowana cała, trudno się mówi, łowi się to wszystko z garnka, mięciuteńkie mięso i kawałki włoszczyzny jeszcze nadającej się do czegoś, cały wywar przelewa się przez sito do innego garnka, dodaje mięsko i trochę nierozgotowanej marchewki, co się jakoś ostała, wstawia makaron na pięć minut - niteczki rosołowe, łączy się je z rosołem i podaje z natką pietruszki najlepiej świeżą, ale jak nie ma to z suszoną. i rozgrzewa się siebie i pozostałe ewentualnie osoby chorujące lub chcące zjeść coś ciepłego, dobrego i zdrowego:-)




6 komentarzy:

  1. ale kostkę rosołową dorzuciłaś, widać osad z niej...

    OdpowiedzUsuń
  2. kostkę dorzuciłam pt. "rosół z kury", bo tak chciałam tę leczniczą kurę:-) i nie zapisałam tego. ale zaraz dodam. miło, że tak uważnie przepis przeczytany i uwagi są słuszne! dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ale ta kostka to z kurą raczej nie miała nic wspólnego. Ja wolę kurczakowi zaufać ;)
    Choć przy ostatnim przeziębieniu udało mi się załapać na najprawdziwszy rosół z wiejskiej kury ugotowany przez kochaną mamusię. Mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie,kura prawie praktycznie nie do dostania.Ale już piszę gdzie jest.ZAWSZE.W Tesco.Czasami są porcje rosołowe Z KURY,ale w większych Tesco kura mrożona jest zawsze.I nawet nazywa się "rosołowa".

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za informację gdzie zdobyć kurę. Przy następnej kuracji rosołowej na pewno skorzystam z prawdziwej, choć mrożonej z Tesco, bo do wiejskiej to nie mam niestety dostępu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam tez kilka innych domowych sposobów na grypę... Rosołek czyli 'kurza penicylina' oczywiście bezwzględnie! :)

    OdpowiedzUsuń