powstał z:
pieczonych w rzymskim garnku buraków razem z porem, cebulą, 2 marchewkami, ząbkami czosnku
przez ponad 3 godziny zgodnie z prawidłami pieczenia w tym naczyniu a i w tym piekarniku moim:-)
następnie podgotowany w bulionie drobiowo warzywnym (najlepiej domowym!) z dodatkiem ziemniaka aż do jego miękkości, podoprawiany przyprawami do smaku - sokiem z cytryny, solą i pieprzem
podrasowany na koniec koncentratem barszczu, takim, który nie ma konserwantów w sobie, przynajmniej opisanych:-)
zmiksowany do konsystencji kremu, nie rozwodniony - nie chodzi o sok, tylko zupę bowiem, mimo, że zdjęcie może wprowadzać w błąd:-)
i podany z wrzutką z kiełków lucerny, która wszędzie się pojawia, jeśli tylko są pod ręką kiełki:
dziś wrzuciły się również do mielonych kotletów.:-)
o proszę jak się dzisiaj zgrałyśmy buracko :))
OdpowiedzUsuńUdam, że wiem co to Rzymski Garnek...(znajdę info na necie);-) W każdym razie uwielbiam takie specjały i przede wszystkim wszystko co powstaje z buraków :)) Zazdroszczę talentu kulinarnego :)) Gdybym posiadała takie zdolności to zamiast 56 kg w urodziny ujrzałabym na wadze ok 70 kg ;-) Pzdr :))
OdpowiedzUsuńPostaraj się wyłączyć weryfikację obrazkową komentarzy. Proszę :))
OdpowiedzUsuńMmmm jakie tutaj u siebie serwujesz pysznosci. Chetnie bym w wolnej chwili wyprobowala ten przepisik. Serdecznie zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i wpisy i buracko pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńrzymski garnek to garnek gliniany do dostania czasem w sklepach typu zwykły market, dostępny nieraz w Duce lub Ikei, u mnie latami stał nieużywany, aż stwierdziłam, że szkoda, by tak stał tylko:-)
można w nim piec chleb, mięso, warzywa - cokolwiek - bez tłuszczu nawet - czyli mega zdrowo, potrawy wychodzą inne niż ze szklanych czy teflonowych forem, bardziej zachowują smak danego produktu, są intensywniejsze w smaku,
więc absolutnie nie ma mowy w pieczeniu takim o dobrnięciu do 70kg:-)
jedyne jego wady to to, że przed każdym pieczeniem trzeba go moczyć około 15 minut w wodzie i wstawiać do zimnego piekarnika, zamiast nagrzanego, co znacznie wydłuża czas przygotowania dania, a poza tym piecze się w nim dłuuuugo.
Nic nie szkodzi, ze długo :)) Ważne, aby nie dobić do 70 kg ;-) Swoją drogą, czy u Ciebie na blogu znajdę dietetyczne, nietuczące potrawy, w sam raz na moją dietę? :)) Musze się rozejrzeć :))
Usuńweryfikację obrazkową wyłączę, jak tylko się połapię gdzie i jak:-)
OdpowiedzUsuń