Z ulubionych
makaronów/zapiekanek
przerzucam się
impulsem wiosennym, i z powodów wiadomych,
albo domyślnych..
na.. zastępujące głównie,
bez żadnej jednak ortodoksji,
...
sałatki,
które jako jedyne mogą dorównać smakiem,
a i, jak sądzę, wyrównać indeksy glikemyczne,
fundując na początek coś,
co zachętą się stało... naturalną,
jako, że określoną przez Maestro za jedną z najlepszych sałatek w życiu spożytą,
a dla mnie wystarczająco sytą - za obiad starczającą w zupełności
wymyśloną metodą poszukiwania idealnych smaków
przygotowaną z pomysłu na łososia pieczonego, który zamrożony czekał
na coś fajnego
i się
doczekał
na zmarynowanie po rozmrożeniu w sosie sojowym i teriyaki po sushi pozostałym
i upieczenie w folii z towarzystwem cukinii pieczonej obok niego bez folii z odrobiną oliwy,
wyłonionej w postaci pysznych cukiniowych chipsów:-)
do tego dostał łosoś ten
mix sałat
pomidory - sztuk dwa
kapary - w postaci garści
pieczarki, resztki ich pokrojone
cebulę w jednej sztuce poszatkowanej
orzechy laskowe
kiełki z lucerny
paprykę drobno pokrojoną też
czarny sezam
i podlany sos
w postaci
oliwy z oliwek, musztardy sarepskiej, chrzanu, sosu sojowego ciemnego, teriyaki też, ząbka czosnku wyciśniętego i papryki słodkiej
która wyzwaniem i benchmarkiem
dla innych
się stała.:-)
Rybccccia ... mmmm... dziś ,a właściwie wczoraj ,jadłem brzuszki wędzonego łososia - pycha!
OdpowiedzUsuń