poniedziałek, 29 października 2012

Myśli o śmierci


myślę dziś o śmierci
z powodu pewno obniżonego samopoczucia, a i nadchodzącego "święta"
ale i nie tylko dlatego..
myślę, jak bardzo z nią nie jestem pogodzona - w żadnej wersji - ani swojej, ani innych, a jednak niechybnie wszystkich czekającej..
oglądając w stacji National Geo Wild program o zwierzętach (w tle do lektur, którym nadal z zapamiętaniem, choć z mniejszą siłą się dziś oddając), obserwowałam naturalność rodzenia się i zabijania i umierania w świecie zwierząt - konieczny łańcuch przetrwania jednych kosztem innym i do mnie docierała ta naturalność jednak również dziwnym szokiem
myślę o tym, jak nasza kultura straszliwie przed śmiercią ucieka, i nie pomaga w jej oswojeniu, 
myślę o śmierci, jako olbrzymiej machinie lęku, z którego wypływa wiele rzeczywistości dziwnych odsłon jako mechanizmów przeciw tej machinie obronnych,
myślę nawet o swoich stanach zaczytania się jako o lęku przed tym, że nie zdążę..
w tym też kontekście myślę dziś o swojej zachłanności na życie, przy jednoczesnym bezczelnym i głupim nieraz graniu swoim z samym życiem w kości, 

gdy tak jednak myślę o śmierci, z całą wyrazistością mi się wyłania nie tylko cała jej niepojętość i absurdalność, ale również ważność wszystkiego, co przynosi życie, 
a przede wszystkim - na miejsce pierwsze -  ważność i wielkość i cudowność miłości..

dopiero co przeczytałam całkiem mądrą i ciekawą książkę Starowicza "O miłości" właśnie, którą polecam każdemu będącemu  a i nawet nie będącemu w związku,
i której fragment może posłużyć jako puenta do moich dzisiejszych myśli, żeby nie rozwijać już kwestii Eros/Thanatos za bardzo i nie popłynąć w patos nadmierny:

Miłość - "To jest jedna z najpiękniejszych rzeczy, jaka może się człowiekowi przytrafić. Poczucie, że jestem kochany, kochać drugą osobę, udany, atrakcyjny seks - to są najwspanialsze doznania. Żadne stanowiska, ordery wieszane na piersi nie umywają się do tego uczucia".  s. 45 tamże

w obliczu śmierci również tylko miłość wydaje mi się najważniejsza... 

poza tym, że się również próbuje być jakoś dobrym i sprawiedliwym w świecie
i że się robi wszystko, aby "pomóc sobie. dać światu odetchnąć"

choć też jednocześnie wiem, 
że:

"Nasz świat, który wydaje się tak rzeczywisty i stabilny, staje się bańką mydlaną, złudą, która rozpływa się w momencie śmierci" 
 A. Kępiński, Lęk
.........................................................
a w dodatku
ja pierdolę.
Chustka zdaje się, że umarła - właśnie dziś.
przed chwilą się dowiedziałam
to wiadomość niepotwierdzona i w ogóle jeszcze do mnie nie dociera.
i nie ogarniam emocjami. umysłem tak. ale słów i tak mi brak.
Chustka była wielką i piękną osobą!
w chorobie ogarniała życie tak, jak każdy by pewno chciał.
dawała przykład. i nie kazała się kłaniać.
nie namawiała do żałoby.
przygotowywała bliskich i dalszych na konfrontację najlepszą z ostatecznym.
nie ma nawet jak oddać jej hołdu.
nie ma w ogóle jak czegokolwiek jej dać.
była otoczona miłością. do końca. tyle. i tylko tyle.
i straszny żal.



10 komentarzy:

  1. dZIEKUJE, JESTEŚ CUDOWNIE MĄDRA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, Anonimie!
    choć tak się nie czuję.
    pozwalam sobie tu tylko na jakąś tam ekspresję.

    OdpowiedzUsuń
  3. żałuję, że wcześniej u Ciebie nie byłam.
    Dobrze mi się czyta to, co piszesz. Pozdrawiam Cię ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadłam do Ciebie. A tu od razu taki wpis...
    Przytulam Cię serdecznie.
    Chustka, wspaniale żyła, i dlatego żyję w naszej pamięci.
    Weź, to co możesz, wciel w życie. Od teraz, do zawsze. Każdego dnia, tak najlepiej ją upamiętnisz. Pisząc do Ciebie, piszę również o sobie.Do Siebie, żeby nie było, że Cię pouczam. Jak najdalsza jestem od tego. Pytanie brzmi: To co robimy, od dzisiaj, czego jeszcze nie robiłyśmy? Czego warto nauczyć się od Chustki?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nika>zapraszam częściej i pozdrawiam również ciepło
    Life4you>odpowiadam:-)- dla mnie uważność i odwaga w połączeniu z nadzieją to podstawa, a od Chustki garściami brałam, a i tak uczyć się najważniejszych rzeczy to jeszcze długo muszę..

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie nauka nigdy się nie kończy. Odpowiadałam, że myślę dziś piosenkami, myślę, co od kogo wzięłam, a raczej pożyczyłam, bo nie jestem tu na wieczność. A co do "muszę",myślę,że nie musisz. Możesz co najwyżej chcieć. Myślę, że to zmienia perspektywę. Znaczy, nie wiem, czy Twoją, i nie chcę by to brzmiało, tak,ze pozjadałam wszelkie rozumy, u mnie to zmieniło, wiele. Możesz, masz prawo mieć inaczej. Zresztą, to wiesz.
    Mam, pytanie, czym dla Ciebie jest odwaga? A czym nadzieja? Chustka, to dla mnie przede wszystkim Uważność, radość, i wieczność, zamknięta w jednym dniu, by potem móc postawić kropkę i zacząć od nowa. A może ja się mylę, może "każdy początek, to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń, otwarta, w połowie?" Dla mnie Joasia, nie była odważna w chorobie, nie dawała świadectwa, ona Żyła. Tak niewiele, niewielu ludzi to wg mnie potrafi. Dać świadectwo jest prościej, niż Żyć. Nie chcę umiejszać czyiś przeżyć. Ja, widzę różnicę. Tylko tyle. A Chustka. Ona by nie chciała, żeby się smucić. Nie wiem, czego by Chciała. Nie wiem, czego Chcę. W tym dniu, dzisiaj, dziękuję,że żyję, za tak proste dla mnie czynności, spanie, przyjemność z jedzenia, z pica kawy, z wysłuchanego koncertu, z Obecności Ludzi, z życia w wolnym kraju, bez wojen, za to, że mam swój kawałek podłogi, że potrafię krytycznie myśleć, że mogę spokojnie napisać, to co teraz czytasz, że są tacy Ludzie jak Chustka, którzy pokazują jak Żyć i Jak Umierać. Jak wiadomo, przykład przemawia najgłośniej. Życzę Ci spokojnej nocy, a jeśli przeczytasz to rano. Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myśl o życiu w kontekście śmierci ułatwia oddzielenie ziarna od plew, dodaje odwagi, stawia wymagania, nakazuje nie zostawiać na inną chwilę a cieszyć się tą obecną. Powoduje, że chcę żyć i brać to co się zdarza jako dar od losu. Staram się, uczę ... zapominam ... czasem ale staram się. Chciałabym umieć o tym nie zapominać. Intymnośc dużą w temacie chustka w nas wyzwoliła ...
    Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Obiektywnej podsumowanie adekwatnym mi się zdaje,
    podoba mi się taka intymność w spoglądaniu na życie i dzielenie się z niej wrażeniami!

    Life4you>mam jednak wrażenie, że ja się swoimi wrażeniami także podzieliłam, i gdybym miała więcej to bym walnęła dalej swoją strofą szeroką:-).I miło mi, że Ty tu również swoje wrażenia pozostawiasz.! Jednak na pytanie o znaczenie dla mnie czy też sens czy też definicję odwagi i nadziei odpowiedzieć tu nie jestem w stanie, gdyż tak przywołana do tablicy niczego więcej niebanalnego, nienatchnięta weną nie zapodam. przykro mi, jeśli Cię rozczarowuję.
    ale może i też właśnie (przekornie nawet) dlatego;-) podtrzymuję swoje "muszę" dotyczące tego co pisałam, że się uczyć muszę, bo chciałabym już sama z siebie taka po prostu być "mądra i wspaniała i mieć to wszystko w sobie, coby się wylewało tak pięknie a i na innych skapywało", ale tak nie mam.:-), więc uczyć się muszę, chcąc coś tam...
    (rozumiem jednak rozróżnienie przywołane przez Ciebie na "chcę" i "muszę", i o ile w innych sytuacjach niekiedy to działa, jest to tylko dla mnie pierwsza czytanka tzw pozytywnej psychologii, która nie zawsze w życiu się sprawdza...

    Niekiedy naprawdę się powinno, nawet jeśli się nie chce. A niekiedy się powinno musieć nawet - śmiem twierdzić. A niekiedy musi się coś tam, by osiągnąć coś, czego się chce..
    :-)
    Kłaniam się nisko i serdecznie zapraszam do kontynuacji wymiany myśli i wrażeń. a jak kiedyś coś w kwestii nadziei i odwagi mi w głowie zaświta, co będzie odrobinę czymś bardziej niż to, co obecnie jest dla nas chyba wszystkich oczywiste, to chętnie się podzielę, obiecuję.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO to teraz tak. Bo piszesz dla mnie o kilku ważnych kwestiach.
      1. NIe chciałam, żebyś się czuła wywołana do tablicy, dla mnie osobiście, zawsze (prawie zawsze) te sytuacje były stresogenne. Zaciekawiłam się tym co piszesz, i po prostu spytałam. Bo ludzie mają różne definicji tak odwagi jak i nadziei, u mnie to się zmieniało w czasie i mam wrażenie, że nadal dekonspiruje. Dlatego byłam ciekawa jak jest u Ciebie. I nie chodziło mi o to, by te zdania były jakoś konkretnie okrągłe i wzlatywały na skrzydłach Pegaza, czy innego chrząszcza :) Nie, nie rozczarowałaś mnie :)
      2. Co do rozróżnienia muszę/ chcę nie wiem, czy jest to nadgryzione rozumienie przez psychologię (para)psychologię pozytywnego myślenia... Być może. ALE dla mnie jedno z drugim (o tym, że się powinno) wcale się nie kłóci. Życie to nie równa autostrada, czasami jest pod górkę, tylko to pod jaką górkę się wspinamy w dużej mierze zależy od nas. Albo ja potrzebuję w to wierzyć? Masz rację, czasami się "powinno" to powinno, jest dla mnie jak konsekwencja, która może być czasami odczytywana jako przymus? Zwłaszcza wtedy kiedy się nie chcę. To tyle ode mnie. :-) Ściskam Was serdecznie. :)

      Usuń
  9. Piękna notka... i - jakkolwiek banalnie to dziś zabrzmi - chwała Chustce!...

    OdpowiedzUsuń