poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Ingeborg

Ingeborg Bachmann & Paul Celan
nie rozumiem tej kobiety

ona już w dodatku dawno nie żyje
spaliła się w swoim mieszkaniu..
podpaliła..być może
w Malinie* jest zdanie "Przez szaleństwo mojego ojca spłonęłam i umarłam"...

studiowała to samo, co ja
i jeszcze więcej oczywiście
i czytała tych wszystkich mędrców
interesowała się tym wszystkim, co ja
kiedyś

ale są tylko fragmenty, w tym co pisała
które są dla mnie jasne
reszta jest duszna

ale ta reszta jest tak duszno oczywista
na jakimś planie, tak kiełkuje, tak nie daje spokoju
tak drąży to, co może nie powinno być drążone
tak mocna,
że trudno złapać oddech czytając
a i kończąc .. długo po..
trudno powrócić do spraw
które się mają toczyć

i trudno zaszufladkować.. gdziekolwiek
i ją i to jej pisanie
nie wspominając już o przeżywaniu przez nią życia i
w dodatku przedziwnego związku jej zarówno ze światem i z Celanem

a jednak jest tak, że fascynuje
i
próbuję objąć myślą, to co mi robi obcowanie "z nią"
poza intelektem, poza słowem, ale poprzez jej słowa
jej słowa coś mi robią
czego nie ogarniam

i zupełnie nie chodzi
o romantyczną miłość, możliwą tylko w wersji niespełnionej
w tym aspekcie najbardziej jej współczuję

o co chodzi wreszcie?

nie mogę tego ująć..

a może to jest proste
a może tak jest po prostu
w przypadku
wielkich pisarzy,
że się ich nie rozumie
mimo, że się coś mocno czuje..

ale są i momenty zrozumienia pełnego.. :

przykład nr 1.
wywiad, na który nie miała ochoty i o którym napisała,
że temu Panu dziennikarzowi
"przypada jednak zasługa dojścia w niedyskrecji wobec mnie do ostatecznych granic"*:

"4. Pytanie.....? (Po raz drugi).
Odpowiedź: Książki. Tak, dużo czytam, zawsze dużo czytałam. Nie, nie wiem, czy się rozumiemy. Najchętniej czytam na podłodze, także na łóżku, prawie wszystko na leżąco, nie tyle chodzi przy tym o książki, liczy się przede wszystkim czytanie, czarno na białym, litery, sylaby, wiersze, te nieludzkie utrwalenia, znaki, te ustalenia, te zastygłe w wyraz szaleństwo, które wydobywa się z ludzi. Niech mi pan wierzy, wyraz jest szaleństwem, wypływa z naszego szaleństwa. Liczy się również przewracanie kartek, gonitwa od jednej strony do drugiej, ucieczka, współudział w szaleńczym, zakrzepłym wylewie, liczy się nikczemność przerzutni, ubezpieczenie życia w jednym zdaniu, ubezpieczenie wtórne zdań w życiu. Czytanie jest nałogiem, który może zastąpić wszystkie nałogi lub czasami zamiast nich intensywnie pomaga wszystkim żyć, jest wyuzdaniem, nieszczęsną manią. Nie, nie zażywam narkotyków, zażywam książki, i ja oczywiście mam swoje upodobania, wiele książek nie znajduje do mnie przystępu, jedne łykam tylko przed południem, inne tylko w nocy, są książki, od których się nie odrywam, chodzę z nimi po mieszkaniu, przenoszę z pokoju do kuchni, czytam na stojąco w korytarzu, nie używam zakładek, przy czytaniu nie poruszam ustami, już wcześnie nauczyłam się dobrze czytać, nie pamiętam metody, ale pan powinien się tym kiedyś zainteresować, w naszych szkołach powszechnych na prowincji musiała być znakomita, przynajmniej wówczas, gdy ja nauczyłam się tam czytania. Tak, mnie też to uderzyło, ale dopiero później, że w innych krajach ludzie nie umieją czytać, w każdym razie nie tak szybko, ale tempo jest ważne, nie tylko koncentracja, proszę pana, któż potrafi bez wstrętu przeżuwać proste czy skomplikowane zdanie, powtarzać je oczyma, lub zgoła ustami; zdanie, które składa się tylko z podmiotu i orzeczenia, trzeba przełykać szybko, zdanie z wieloma przydawkami właśnie dlatego trzeba brać w błyskawicznym tempie, niedostrzegalnym slalomem źrenic, gdyż inaczej się nie poddaje, a zdanie musi się czytelnikowi "poddać". Nie umiałabym "przedzierać się" przez książkę, graniczyłoby to przecież z zajęciem. Bywają ludzie, powiadam panu, ludzie, w dziedzinie czytania doznaje się najosobliwszych niespodzianek... Mam co prawda słabość do analfabetów, nawet tutaj znam kogoś, kto nie czyta, nie chce czytać; przebywanie w stanie niewinności jest bardziej zrozumiałe dla człowieka, który popadł w nałóg czytania, nie powinno się czytać w ogóle albo powinno się umieć czytać naprawdę..."*

i numer 2:
" Znajduję jeszcze magazyn ilustrowany z 3 lipca, a na regałach Maliny lipcowy numer czasopisma poświęconego kulturze i polityce i zaczynam czytać na wyrywki, bo chciałabym się dowiedzieć czegoś o tym dniu. Zapowiadano książki, których nigdy nie widziałam. "Co począć z tą masą pieniędzy?". To jeden z najbardziej niezrozumiałych tytułów; nawet Malina nie potrafi mi go wytłumaczyć. Co to za pieniądze i kto ma z nimi coś począć? To dobry początek, takie tytuły potrafią przyprawić mnie o wibracje, o drżenie. "Jak przygotowuje się zamach stanu?". Rzecz napisana z dużą znajomością rzeczy i suchym, niekiedy sarkastycznym dowcipem..Rady dla czytelników, którzy chcą myśleć politycznie, którzy chcą uświadomienia..Czy to nam potrzebne, Malino? Biorę długopis i zaczynam wypełniać ankietę. Jestem wystarczająco, dobrze, bardzo dobrze, nieprzeciętnie poinformowana. Długopis najpierw brudzi, potem przestaje pisać, potem pisze cienko. W małych kratkach stawiam krzyżyki. Czy mąż nigdy nie daje ci prezentów, czy też daje rzadko, bez okazji lub tylko na urodziny i rocznicę ślubu? Muszę być bardzo ostrożna, wszystko zależy od tego, czy myślę o Malinie, czy o Ivanie, i stawiam dalej krzyżyki dla obu, dla Ivana na przykład nigdy, dla Maliny bez okazji, ale na tym też nie można polegać. Czy ubierasz się po to,żeby dobrze wyglądać w oczach innych, czy żeby podobać się JEMU? Czy chodzisz do fryzjera regularnie, co tydzień, raz na miesiąc, czy tylko w wypadku najwyższej potrzeby? O jakiej potrzebie tu mowa? O jakim zamachu stanu? Włosy zwisają mi nad zamachem stanu i są w najwyższej potrzebie, ponieważ nie wiem, czy mam je obciąć, czy nie. Ivan twierdzi, że powinnam zapuścić. Malina uważa, że trzeba je obciąć. Z westchnieniem liczę krzyżyki. Na koniec Ivan ma 26 punktów, Malina też 26 punktów, chociaż dla każdego musiałam stawiać krzyżyki w zupełnie innych kratkach. Dodaję jeszcze raz. Wychodzi ponownie po 26 punktów dla każdego. "Mam 17 lat i wydaje mi się, że nie potrafię kochać. Przez parę dni interesuję się jednym mężczyzną, a zaraz potem innym. Czy jestem potworem? Mój obecny przyjaciel ma 19 lat i jest zrozpaczony, bo chce się ze mną ożenić". Niebieska Błyskawica zderzyła się z Czerwoną Błyskawicą, 107 zabitych i 80 rannych. 
Ale to już lata temu, oto wszystko powtarza się znowu, zderzenia samochodów, kilka zbrodni, zapowiedzi spotkań na szczycie, przewidywania pogody. Nikt już dzisiaj nie wie, dlaczego trzeba było kiedyś o tym pisać. Panteen Spray, który wówczas reklamowano, używam dopiero od paru lat, nie polecono mi go w ów dawno miniony dzień 3 lipca ani tym bardziej dzisiaj.
Wieczorem mówię do Maliny: Pozostał z tych czasów tylko płyn do włosów i do tego chyba sprowadza się wszystko, bo nadal nie wiem, co począć z tą masą pieniędzy i jak przygotowuje się zamach stanu, w każdym razie wyrzuca się za dużo pieniędzy. Doszli teraz do tego. Kiedy skończy mi się puszka z płynem, tym razem nie kupię już nowej. Masz 26 punktów, więcej nie możesz wymagać, więcej po prostu nie mogę ci dać. Zrób z nimi, co zechcesz. Przypominasz sobie, jak Niebieska Błyskawica zderzyła się z Czerwoną Błyskawicą? Dziękuję! Tak sobie pomyślałam, więc tak wygląda twoje współczucie dla ofiar katastrof, nie jesteś lepszy ode mnie. Prawdopodobnie jednak jest to niesamowite oszustwo.

Ponieważ Malina nie zrozumiał ani słowa, kołyszę się w bujaku, a on, przyniósłszy nam coś do picia, rozsiada się wygodnie:...)"*


a mimo, że Maliny jako takiego najprawdopodobniej nigdy nie było
jest..











3 komentarze:

  1. czy mi się wydawało, czy ja tu juz czytałem kolejną notkę? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. możliwe, prawdopodobne, ale cenzura wycięła:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. bo miało nie być marudzenia, przypomniało mi się, a notka zmierzała w kierunku narzekania:-)

    OdpowiedzUsuń