poniedziałek, 30 lipca 2012

Inauguracja Urlopu Koncertem Życia


spodziewałam się sporej dawki muzycznego przeżycia. owszem.
nie przypuszczałam jednak, że idę na koncert 
(przynajmniej dotychczasowego mojego) życia.!

to chyba nie do opisania...

brak mi słów, jak brakowało mi podczas koncertu chwilami oddechu 
i łzy leciały mi bezwiednie po twarzy (zdarzało mi się tak czasem na koncertach ale baaardzo rzadko i.. nie uważam się za osobę egzaltowaną, choć tak to się może teraz zdawać, być może:-)

Melody jest.. Artystką 
Totalną, Zjawiskową, 
niesamowicie w wielkim stylu i klasie - Zmysłową,
z wyjątkową barwą głosu, z niesamowitym wyczuciem i Nieziemsko go używającą

na koncercie sama była dziełem sztuki - obrazem, ruchem, tańcem, gracją, czystym pięknem, dopracowanym a jednocześnie swobodnym, naturalnym
mistycznym
albo i samym głosem w ciemności rozbrzmiewającym anielsko...

weszła na scenę pół godziny spóżniona
jak Bogini, 
całkiem... inaczej niż zepsuta celebrytka
po gwizdach i oklaskach wywoływana
zawładnęła Kongresową w minutę

to było magiczne widowisko
gra świateł, taka, w której każdy detal zdawał się idealny
oglądałam obraz za obrazem, 
słuchałam nieba, 
i czułam coś, czego nie umiem w ogóle określić..inaczej niż jako przeżycie totalne!

zawładnęła wszystkimi zmysłami
wspólnie z zespołem oczywiście i niesamowitym saksofonistą

wspomniała babcię - Polkę dedykując jej ostatni utwór
nawiązała cudownie kontakt z widownią 

jest jedyna, niepowtarzalna 
(choć wiele artystek jazzowych i w ogóle śpiewających bardzo cenię, z żyjących obecnie ona jest dla mnie najwspanialszą)
to, co wyprawia z głosem, to jakie widowisko - za każdym razem inne, tworzy, to jak z muzyką eksperymentuje, przenosi w inny wymiar..

Maestro, 
[z którym, btw, dziś też...wkroczyłam w kolejny rok małżeństwa przywitana kwiatami i wspaniałym śniadaniem:-)];
który chadza wszędzie ze mną tam, gdzie prowadzam:-) - będąc z nadania przez niego tzw. "kaowcem"
powiedział mi po koncercie, że... 
"oniemiał" 
i że go..
"zatkało",
(i że Melody też go dziś zauroczyła.. zmysłowością z najwyższej półki, o co wcale nie jestem nawet zazdrosna:-))
że "nigdy czegoś takiego nie przeżył" 
oraz, że 
"odbył muzyczno - mistyczną podróż dookoła świata"...

co nie dziwi,
gdyż Melody korzysta z całego świata muzyki - brazylijskiej, portugalskiej, hiszpańskiej, afrykańskiej, japońskiej...i nie wiem jeszcze jakiej.. i.. z jazzu, soulu, rocka, bluesa, wszystkiego.. tworząc zupełnie niepowtarzalną, nową, 
jedyną w swoim rodzaju, najwyższych lotów sztukę.

jestem pod wrażeniem nadal.
parę godzin po.

i cieszę się, 
że 
się/i nie tylko się/ tak dobrze..karmię...kulturalnie!:-)
że mam taką możliwość
doceniam to.

a za parę godzin ruszam/y do Kazimierza na festiwal filmowy


zatem
urlop uroczyście rozpoczęty. 
ogłaszam:-)

p.s. polecam wszystkim i każdemu z osobna przyjrzenie się też życiorysowi Melody Gardot, bo Ona jest (i..niejedynym) przykładem na to, że życie jest niesamowite i oczywiście też nieznośnie nieprzywidywalne i że czasem (wiem, że nie zawsze) z traumy/trudności /cierpienia pojawić się może nowa zupełnie wyjątkowa i pozytywna bez granic.. jakość, albo nawet talent. 













 



2 komentarze:

  1. Dwa Brzegi i Melody - MOCNO!
    A i ducha tam mojego zobaczysz, gdyż ziemia lubelska ma rodzima i odległość od Kazimierza nieodległa zanadto! Wypady na filmy wspominam ach wspominam... i te dyskusje do świtu bladego o czymś i o niczym.
    Super pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  2. było mocno. i ducha co prawda nie widziałam, ale dobre, że klimaty Ci znane. naoglądałam się świetnych filmów parę, i tylko za krótko tam zostałam.
    ale co zobaczyłam, to trzymam:-) między innymi jeden z najbardziej oryginalnych i pojechanych filmów, który długo zostanie w pamięci:-) oraz jeden z najbardziej odważnych wyborów drogi życiowej - film o młodej kobiecie, która zupełne sama zamieszkała na końcu świata i była dość mocno samowystarczalna i całkiem spełniona przez 10 lat. również niezapomniane wrażenia.
    dyskusje też były, tyle, że nie po świt.:-(
    zabrakło Ciebie i Tobie podobnych.!

    OdpowiedzUsuń