środa, 22 sierpnia 2012

Zamiast kolacji był film





ale niestety rozczarowujący
ziewałam. i nie mogłam się powstrzymać przed tym.
plus się nie mogłam nadziwić nad widowni entuzjazmem
bo dla mnie
zamiast niezależnego w zapowiedziach kina
była słaba komedia (choć co ja tam wiem, przecież cała prawie sala ryczała ze śmiechu, gdy mi się pojawiał ledwo słaby uśmiech między ziewnięciami:-))
i klimaty rodem z brazylijskiego serialu, który zaliczyłam - w sensie wiem o co kaman -  obficie w latach dziecięcych wraz z babcią (gdy królowała niewolnica izaura)
no niezależne kino było chyba tylko w warstwie zaplanowania roli dla lesbijki i jej planu
poza tym naprawdę
jak ktoś lubi to proszę bardzo jest komedia. i wszystkie ważne życiowe wydarzenia, typu miłość, seks, miłosne rozterki. i nie wiadomo jak dalej ułożyć, ale wiemy, że skończy się dobrze, bo musi:-).
trochę śmiesznie było. trochę smutno. głównie nudno.
ale może o to chodziło. nie o za wiele w gruncie rzeczy.
aktorki, owszem, ładne. i ciekawe. i miło się na nie patrzy, nawet nie będąc mężczyzną. jeśli o to chodziło:-)

p.s. jutro też nie gotuję, tylko idę do teatru. i może nie będzie tak głodno. zobaczymy. bo jeśli jednak również nie, to będę musiała w końcu zrobić jakąś kulinarną zabawę wobec kulturalnej posuchy na mieście:-)

3 komentarze:

  1. dusza się cały czas próbuje podkarmiać, a ciało głównie sałatkami, a natomiast sztuka była tak zła, że aż wyszłam w przerwie, więc aż nie wiem co by tu napisać:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale jak napiję się piątkowego wina, to może i wena spłynie, obawiam się tylko, że w stronę mocnej krytyki pewnego znanego teatru i się waham - nie czy się napić, tylko czy napisać:-)

    OdpowiedzUsuń