i zakładam, że przy pracy Młody z Maestrem będą tak głodni,
że każdy eksperyment kulinarny mój wchłoną:-)
zatem dziś zapiekanka z wędzoną makrelą i fasolką szparagową.
ot tak.
zupełnie od czapy.
a ja od momentu porzucenia mięsa,
co najbardziej niesamowite,
chudnę
bez wysiłku
dziś zostało to wyjaśnione z niezbytgrzeczną
że nie chodziło o mięso, tylko o połączenie go..z nieuniknionymi węglowodanami, czy czymś tam.
najgorsze połączenie (ale,wiadomo, że najlepsze, bo najsmaczniejsze) - mięso + makaron, ziemniaki czy ryż..
a kysz!!
anyway, miałam niezłego czuja z tym rzucaniem, okazało się.:-)
a zapiekanka wyszła świetna
spróbowałam!
(i Młody też. z aprobatą!)
a do niej dodałam - {nie że od niechcenia, bo zastanawiałam, głowiłam się, wymyślałam}
parę ziemniaków z pozostałości po obiedzie poprzednim
podsmażonych z masłem
i przyprawą do ziemniaków makrelę wędzoną
ryż ugotowany
cebulę podsmażoną
z fasolką ugotowaną al dente,
podsmażoną na cebulce z dodatkiem czosnku i przypraw - pieprzu i soli głównie
sos pomidorowy włoski
kawałki sera żółtego
i do naczynia żaroodpornego
najpierw dostały się ziemniaki
następnie makrela
w kolejności fasolka z cebulką
ryż
i
sos
podpiekło się to następnie przez 30 minut w 230 stopniach, momentami na grillu
a na końcu dodałam sera żółtego na 10 minut do zapieczenia.
i powstało fajne, spontanicznie wymyślone smaczne danie.
pustynny szlak zaznaczony na środku. |
Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńI Twe zadowolenie z chudnięcia.
Eksperyment zapiekankowy.
I szlak pustynny - zarówno:)!